Duża ilość słonecznych dni, naturalny nawóz oraz regularne podlewanie krzaczków przez mojego męża przyczyniły się do smakowitych zbiorów. Nasze własne wyhodowane w doniczkach truskawki, od maleńkich niepozornych krzaczków. Dzisiaj przyniosły pierwsze dojrzałe, czerwoniutkie i jędrne owoce. Takie swojskie zbiory bardzo cieszą, chociaż niektórzy musieli wnieść dużo trudu by wszystko udało się jak należy. Część truskawek posadziliśmy na grządkach, a część w doniczkach. Niestety ze względu na słabą jakość gleby w rejonie w którym mieszkamy, doniczkowe krzaczki truskawek posadzone w kupnej ziemni wyrosły dorodniejsze. Krzaczki wystające z doniczek są o wiele wyższe za sprawą bardziej sprzyjających warunków.
Pierwsze nasze truskawki zainspirowały mnie do przygotowania obiadu jak za czasów dzieciństwa, mianowicie makaronu z truskawkami. Przepis nieco urozmaiciłam, poprzez stworzenie dwóch warstw: warstwy koktajlu mlecznego z truskawkami i warstwy samego musu truskawkowego. Taki prosty trik dzięki któremu makaron prezentuje się jeszcze piękniej.